Kto jest on-line:
 
 

Wykresy w telefonie Cell

m.28dni.pl (iphone, android)
 
 

Szybka pomoc!

Coś sprawia Ci trudność, nie rozumiesz opcji? Napisz do pomocy 28dni lub eksperta.

 
 
 
 
 

Idealna metoda dla Ciebie 14 Cze 11:53

 

Istnieje kilkanaście metod rozpoznawania płodności i bardzo wiele urządzeń, które ułatwiają stosowanie ich. Niestety, dość trudno jest dotrzeć do wiarygodnych informacji na ten temat, a kiedy już takie znajdziemy, kolejną trudnością jest wybranie najwłaściwszej metody dla siebie.

Na 28dni mamy możliwość wybrania metody „własnej”. Często decydujecie się właśnie na tę opcję i stosujecie się do zasad różnych metod. Bo w jednej Wam nie pasuje, że nie ma szczytu szyjki, w innej nie można korygować temperatury i tak dalej. Każda z nas jest inna i nie dziwne, że nie ma jednej metody i jednego zestawu zasad idealnych dla wszystkich. Kiedyś sądziłam, że najlepiej jest wybrać konkretną metodę i trzymać się jej reguł, bo to gwarantuje skuteczność w stosowaniu FAM. Teraz nie widzę nic złego w tym, że kobiety tworzą sobie własne metody, które spełniają ich oczekiwania. Uważam jednak, że można tak robić tylko pod jednym warunkiem: że poznało się dobrze zasady różnych metod i ma się świadomość, z czego się wybiera.

Jaka jest moja metoda „własna”, którą w ciągu pięciu lat obserwacji sobie wypracowałam? Po pierwsze stoję na stanowisku, że najważniejsza jest obserwacja zewnętrznego śluzu szyjkowego. Uważam, że w opracowaniach metodach objawowo-termicznych zbyt mało uwagi poświęca się temu wskaźnikowi, a dokładniej określaniu, w jaki sposób precyzyjnie go obserwować i interpretować. Tę lukę zapełnia Creighton Model System, który posiada rygorystyczne zasady obserwacji śluzu i bardzo dokładne kryteria jego oceniania. Gdy je poznałam, odkryłam cały nowy świat mojego śluzu ;). Myślałam, że znam się na wylot – tymczasem okazało się, że połowy niepokojących objawów nie zauważałam i obserwowałam się w gruncie rzeczy tylko „pi razy oko”. W Creightonie brakuje mi jednak pomiaru temperatury, który w przypadku wielokrotnych podejść do owulacji jest absolutnie niezastąpiony. Dziwi mnie, że zrezygnowano z obserwacji podstawowej temperatury ciała, co więcej – moja instruktorka CrMS zgadza się ze mną, że w wielu przypadkach prowadzenie wykresu ułatwiałoby sprawę. Dlatego nigdy nie zamierzam wyrzucić ukochanego Microlife’a :). Po prostu lubię mieć podwójne potwierdzenie!

Jakie jeszcze zasady łączę? Denerwuje mnie, że w metodzie Rötzera pomiary dokonane po 7.30 są z zasady zaburzone, bo twórcy metody angielskiej przecież udowodnili, że podczas snu między godziną 4:00 a 11:00 podstawowa temperatura ciała rośnie co pół godziny o 0,05 stopnia. Dlaczego by z tego nie korzystać w każdej innej metodzie? W angielskiej za to przeszkadza mi za interpretowanie objawów osobno, bo czasem prowadzi to do kilku możliwych interpretacji. Dużo bardziej spójne jest, moim zdaniem, rötzerowskie odliczanie wyższych temperatur dopiero po szczycie śluzu.

Pozostaje jeszcze kwestia wyznaczania niepłodności przedowulacyjnej. Wyrzuciłabym z metody angielskiej ostatnią pozostałość kalendarzyka, jaką jest odejmowanie 20 lub /21 dni od końca cyklu – przecież ta zasada nie ma najmniejszego sensu, bo każda kobieta ma inną długość fazy lutealnej i. Reguła Döringa, polegająca na odejmowaniu od najwcześniejszego skoku, jest o wiele bardziej precyzyjna. Stawianie kreski początku płodności zawsze w tym samym dniu wydaje mi się bezsensowne, przecież u większości kobiet nie można wskazać stałego terminu owulacji! To, czy dany dzień jest potencjalnie płodny w fazie folikularnej oceniałabym – tak jak w metodach jednowskaźnikowych śluzowych – wyłącznie na podstawie pojawiającej się wydzieliny. Każda kobieta powinna nauczyć się rozpoznawać swój podstawowy model niepłodności przedowulacyjnej i bazować na nim przy wyznaczaniu granicy niepłodności względnej, zamiast skazywać się na wielotygodniowe stosowanie antykoncepcji lub abstynencję.

Takie są moje wnioski z poznawania wielu metod rozpoznawania płodności. A jak jest u Was? Są jeszcze jakieś zasady, które dostosowujecie do własnych potrzeb? Czekam na Wasze komentarze :)

Pozdrawiam, Cynosia, ekspert 28dni.pl

 
Komentarze
  • ameliaba 21 Lis 11:19

    właśnie, tak się zastanawiałam, czy można tak mieszać różne metody. I właśnie mam wstawioną metodę własną. trochę wszystkiego tak już od ponad 3 lat z tym każda ciąża zaplanowana :) przecież nawet nie każdy cykl jest taki sam, a co mówiąc o ścisłych regułach do wszystkich kobiet, jak ja sama czasami mam problem. Szczególnie to było po porodach, rozregulowane. Dopiero po kilku cyklach to się normuje i coś konkretnego można wyczytać z tych cykli.
  • agnieszka87ts 19 Wrz 15:04

    swietny tekst! bardzo trafny!
  • ikalis 14 Cze 11:37

    witam ja bazuje na met ang... ale od jakiegos czasu lacze z nia regule Doeringa..i wlasnie nie mam pewnosci czy mozna tak;/
  • urszulka2010 14 Cze 12:16

    ja sosuje metodę Rotzera a w wyznaczaniu niepłodności przedowulacyjnej stosuję Doringa z powodzeniem juz od roku a teraz zastanawiam sie czy nie polegac też napojawiającej się wydzielinie śluzowej, bo czasami okres abstynencji wydłuża się bardzo , Cynosiu, a czy miałaś na mysli wydzieline zewnetrzna czy przy szyjce przy fazie przedowulacyjnej?
  • aaggaattaa 14 Cze 12:24

    Osobiście lubię Rotzera właśnie dlatego, że nie "eksperymetuje", ma dosyć sztywne zasady i dzięki temu mam gwarancję skuteczności niemalże 100%. Dla mnie takie naginanie zasad obserwacji jest dosyć śliskie i niebezpieczne. Dlatego też jestem uczulona na tzw. metody "własne". Tak naprawdę nigdy nie wiadomo co dana Użytkowniczka przez to rozumie i potem zrzuca się "winę" za brak skuteczności na MRP. Ale to moje prywatne zdanie i oczywiście wiele osób tu może się ze mną nie zodzić. Wolę sztywne zasady jednej metody i "bezpieczeństwo". Pozdrawiam
  • Magdalena 14 Cze 12:25

    Witaj, Cynosiu! Dawno Cię nie było i od razu taki celny tekst :))) Zgadzam się w całej rozciągłości. Przy staraniach korzystałam z Roetzera, bo zalezało mi na precyzyjnie okreslonym skoku temperatory, po szczycie sluzu. Po porodzie, kiedy różnie bywa z godziną pomiaru, wybrałam metode angielską, ze względu na korektę temperatury. Ale tak jak przy Roetzerze, brakowało mi oznaczenia szczytu szyjki, tak przy angielskiej i tak "w pamięci" mam szczyt śluzu i nie ufam skokowi przed nim. No, a skoro Ty miksujesz metody, to ja chyba się tez już odważę:) Dzięki!
  • Magdalena 14 Cze 12:29

    *Dla mnie takie naginanie zasad obserwacji jest dosyć śliskie i niebezpieczne.* Agata, ale nie widze, żeby gdzies było napisane w tekście o naginaniu zasad. Moim zdaniem, nałożenie Roetzera na metodę angielską jest wręcz dodatkowym zabezieczeniem, bo nie uznajesz skoków przed szczytem śluzu. Rozumiem, co chciałaś powiedzieć, ale tylko zaznaczam, że to sie nie tyczy powyższego wpisu. Zgadzam się z Tobą, że przestrzeganie 100% zasad Roetzera jest najbezpieczniejsze, ale uważam, że doświadczona obserwatorka może miksowac metody, jeśli ma to służyć dodatkowej pewności (niezbyt fortunne wyrażenie).
  • feel 14 Cze 12:31

    Ja niestety nie umiem określić modelu niepłodności przedowulacyjnej, często od razu po @ pojawia się śluz , nieraz śluz np. rozciągliwy pojawia się kilkanaście - kilkadziesiąt dni przed skokiem:(
  • aaggaattaa 14 Cze 12:41

    Magdaleno w moim wpisie chodziło głównie o tzw. "metody własne" szeroko pojęte... tzn. Dużo Użytkowniczek tutaj obserwuje się właśnie pod takim hasłem. I konkretnie to uważam za "naginanie zasad". Może faktycznie źle ujęłam to w poprzednim poście. Jeśli ktoś nakłada na siebie obserwacje tak jakby z dwóch metod to ok. Schody zaczynają się jeśli ktoś kto nie jest doświadczony, a za takiego się uważa, zaczyna eksperymentować z metodami, np. to wezmę z tej metody, a to z innej. Nie wiem czy zostanę dobrze zrozumiana:) Dlatego uważam, że niebezpiecznie jest trochę pisać o "łączeniu metod" i "metodzie własnej", ale właśnie w tym kontekście.
  • urszulka2010 14 Cze 13:35

    takie eksperymenty łączenia metod zdecydowanie są dla doświadczonych osób, ale początkującym odradzam
  • Goma 14 Cze 17:55

    Ja obserwuję się stosując metodę angielską. Niepłodność przedowulacyjną wyznaczałam do tej pory wg zasad metody. Może czas przyjrzeć się Regule Doringa. Metoda dla mnie idealna ze względu na możliwość korekty temperatury co przy małym dziecku jest rozwiązaniem niemal idealnym. Myslałam czy nie nauczyć się Rotzera ale jakiś skomplikowany mi się wydaje no i brak tam oznaczenia szczytu szyjki... Może zacznę miksować ;D
  • tuli_pani 15 Cze 08:36

    ja "miksuję" CrM i Roetzera :) zgadzam się w 100% ze stwierdzeniem _Creighton Model System, który posiada rygorystyczne zasady obserwacji śluzu i bardzo dokładne kryteria jego oceniania. Gdy je poznałam, odkryłam cały nowy świat mojego śluzu_
  • misia-ludek 15 Cze 08:46

    Ja najpierw nauczyłam się metody Roztera i na niej bazowałam, jednak słaba jakość śluzu i jego brak na zewnątrz skłonił mnie do metody angielskiej, która daje mi możliwość obserwacji szyjki i zaznaczania jej szczytu, i to ona w moim przypadku bardzo pomaga w interpretacji wykresów plus śluz wewnątrz i temperatura. Często też schodkowy wzrost temperatury powoduje, że nie mogę określić dokładnie skoku, więc szyjka i śluz wewnątrz są wyznacznikiem:-). Więc ja nieco łączę te metody. A do wyznaczania niepłodności przedowulacyjnej stosuję metodę Doringa. Łącząc metody staram się wybierać bardziej rygorystyczne zasady, aby nie popełnić błędu.
  • jusilajnen1 15 Cze 14:51

    a można prosić o więcej szczegółów dotyczących Creightona? w jaki sposób zmodyfikowali metodę Billingsów?
  • ngL 16 Cze 01:54

    W pełni się zgadzam. Wydaje mi się nieprawdopodobne, by do tej pory nie wprowadzono w metodzie angielskiej poprawki dot. niepłodności względnej bazującej nie na długości cyklu minus ta 20 czy 21 dni ale na długości cyklu minus X, gdzie X oznacza największą dotychczas występującą długość fazy lutealnej + 7 dni. Bo przecież jeśli ja mam fazę lutealną o przeciętnej długości 15-16 dni i dwukrotnie wystąpiła u mnie długość = 17 dni, no to chyba musiałabym mieć coś nie tak z głową, by pozwalać sobie na odjęcie 20 dni od najkrótszego cyklu, jeśli ten najkrótszy cykl zdarza mi się co kilka miesięcy. Toż to wręcz proszenie się o nieplanowaną ciążę. Oczywiście ja jestem wyjątkiem i zdaję sobie z tego sprawę, niewiele jest osób mających fazę lutealną długości 14-15 dni, jeszcze mniej takich, które mają = 16 dni a już rzadkość by miały 17 dni [ale mają!]. Myślę, że metoda powinna uwzględniać wyjątki choćby w taki sposób, by wspominać o tym w podręczniku i indywidualne zalecenia wystosować w kierunku takich, jak ja.
  • aaggaattaa 17 Cze 11:10

    Również bardzo chętnie poczytam i obserwacji śluzu w modelu Creighton - może temat na następny artykuł? pozdrawiam:)
  • ikalis 18 Cze 10:15

    podpisuje sie pod Agata:) i prosimy o artykul o met. Creighton
  • PROMORING 04 Kwi 05:16

    [url]https://promoring.pl[/url]
  • maya380 28 Sie 00:24

    super artykuł, warto poczytać :)

Aby dodać komentarz musisz być zarejestrowanym użytkownikiem 28dni. Zarejestruj się